Planowanie kuchni

Temat wydaje się banalny bo każdy startujący w dorosłe życie jakieś doświadczenia życiowe ma, jak kuchnia wygląda i co jest w niej potrzebne wiadomo. Wszystko jednak podlega zmianom, wszystko (niemalże) można zrobić lepiej i generalnie tendencja jest taka, że jak już wijemy to swoje gniazdko to mamy swoje przyzwyczajenia ale i antypatie, wiemy czego zdecydowanie nie chcemy oraz wiemy, że chcemy ładniej, lepiej i często więcej.

Oczywiście wszystko zależy od możliwości i zupełnie inaczej będziemy podchodzili do tematu kuchni w bloku z wielkiej płyty gdzie wnętrza te często są maleńkie i nawet spełnienie podstawowych kryteriów funkcjonalnych bywa często nie możliwe a to na czym się musimy skupić to umieszczenie w projekcie kuchni najważniejszych sprzętów. Reszta jest uzupełnieniem co nie znaczy, że nie można tej reszty ustawić lepiej albo gorzej.

Architektura kuchni

W domach, zwłaszcza tych nowo budowanych oczywiście jest lepiej choć z mojej pracy architekta wnętrz wiem, że i tu są trendy co do samego kształtu czy miejsca przeznaczonego na kuchnię w całym planie domu i ostatnio jest to regularnie narożnik domu i ten narożnik zaopatrzony jest w duże okno a najczęściej okna. Na szczęście standardem jest już spiżarnia  – choć mogłaby być nieco większa moim zdaniem. To o czym już pisałam a na co nie zwracamy uwagi na etapie wybierania projektu domu, to fakt, że te duże przeszklenia eliminują Nam prawie całkowicie montaż dodatkowych szafek wiszących. Ładnie wyglądają ale jak już się bierzemy za planowanie kuchni często spotykam się ze zdziwieniem, że nie ma miejsca na wiszące szafki.


 A co w tym złego, że szafek wiszących nie będzie?

Oprócz tego, że jakiś kawałek pełnej wysokości ściany jest Nam potrzebny choćby na lodówkę, czy wyższą zabudowę (na to zawsze miejsce jest przewidziane) oczywistą sprawą jest, że dodatkowe szafki to dodatkowe miejsce do przechowywania. Czy na pewno go potrzebujemy? Tu znów odwołam się do tego z czym spotykam się projektując wnętrza: Domy, które się teraz buduje mają ogólnie dużo przeszkleń  – więcej przeszkleń – to mniej pełnych ścian. Otwarte przestrzenie – kuchnia, jadalnia, salon – to też mniej ścian a wszelkie dodatkowe szafki, kredensy, witryny ustawiamy przecież głównie pod ścianami. Brak piwnic, stryszków to też powszechna ostatnio praktyka. Mam wrażenie, że bardzo chcemy mieszkać ładnie a czy będzie wygodnie okazuje się dopiero jak zaczynamy dom urządzać i zwykle wychodzi na to, że miejsca niby jest dużo ale jest nieużyteczne.

Ma to swoje plusy, musimy być bardziej minimalistami, kupować i posiadać mniej rzeczy. Jeśli Nasza rodzina jest nieduża i nie planujemy przyjmować gości, nawet może się to udać. W praktyce jednak widzę zupełnie coś innego: “ Taki duży dom a nie ma gdzie szafy postawić?” – słyszę.

Wróćmy do samej kuchni: oprócz jej podstawowej funkcji jaką jest gotowanie, przechowywanie jest niemniej ważną. W jakim innym pomieszczeniu mamy takie zagęszczenie różnych rzeczy na metr? Może w garderobie, ale tam przechowujemy zupełnie coś innego. W kuchni jest wszystko: obok dużych podstawowych sprzętów mamy coraz więcej małych: mikserów, blenderów, młynków, wyciskaczy, robotów, krajalnic, automatów itd. Oprócz tego wiadomo: garnki, naczynia, sztućce i nie wiadomo co jeszcze. Do tego współczesna, przeciętna jadalnia rzadko przewiduje miejsce na zastawę więc i ta ląduje w kuchni. Czyli miejsce to jedno.

Kto się lubi schylać?

Druga sprawa, której nie docenimy pewnie dopóki nie doświadczymy, chyba, że mamy już problemy z narządem ruchu – najczęściej kręgosłupem – to komfort jaki daje Nam brak konieczności schylania się po każdą drobną, często używaną rzecz. Jak sobie wszystko – od szklanki czy kubeczka po talerzyk czy podkładkę pod garnek – umieścimy w dolnych szafkach, prędzej czy później wyjdzie Nam to bokiem. Problem ten można w pewnym stopniu rozwiązać maksymalizując ilość szuflad, które dają dużo wygodniejszy dostęp do zawartości niż tradycyjnie otwierane szafki, należy jednak wziąć pod uwagę, że takie rozwiązania potrafią konkretnie podnieść koszt mebli.

Planowanie kuchni

Ok, planowanie kuchni to nie tylko szafki wiszące: to normy, wymiary, udogodnienia. Jest to wnętrze najdroższe z metra w całym domu czy mieszkaniu i lepiej dobrze się zastanowić, użyć porządnych materiałów, rozplanować wszystko wygodnie żeby nie musieć tematu przerabia za parę lat ponownie lub żyć z bólem niewygody czy poczucia jakiegoś braku. Weźmy też pod uwagę, że meble wykonane są z drewna i w Naszym kraju mebli robi się bardzo dużo. Znaczną część się eksportuje. Na to przeznacza się ogromne ilości drewna i bez umiaru ostatnio tnie się także te najcenniejsze lasy. Jeśli nie chcemy, żeby Nasze dzieci obudziły się pewnego dnia na pustyni to ten czynnik należy zdecydowanie brać także pod uwagę. Bądźmy odpowiedzialni.

 

Rozmieszczamy meble

Czyli od początku: kształt kuchni – tu nie będę bardzo wnikała bo właściwie zawsze wynika on z kształtu i wielkości pomieszczenia. Jest niemalże samo-narzucający się. Mogą to być dwie równoległe linie zabudowy, kuchnia w kształcie litery L lub U gdzie trzy sąsiadujące ze sobą ściany są zabudowane meblami. To są warianty podstawowe, zdarzają się różne ich wariacje, z których najczęstsza jest ta z wyspą czy półwyspem. Szerokość a właściwie głębokość standardowych szafek kuchennych to umowne 60 cm. Umowne dlatego, że jest to zwykle szerokość blatu a same szafki są nieco węższe a jeszcze węższy jest cokół. Wyspa kuchenna często jest szersza – średnio jest to 90 cm i to wystarczy, żeby od strony kuchni pod blatem stały szafki a od strony jadalni czy salonu np dostawić krzesła barowe, tzw. hokery i móc coś doraźnie zjeść czy wypić przy takiej wyspie. Nawet jeśli umieścimy na niej płytę kuchenną, która tak jak inne sprzęty dostosowana jest pod standardową głębokość 60 cm to pozostałe ok 30 cm wystarczy, żeby postawić talerz i zjeść. Zostanie też, podobnej wielkości zagłębienie pod blatem, na dosunięcie hokerów oraz na nogi, w czasie korzystania z nich.

Miary, numerki, cyferki czyli normy

Odległość pomiędzy dwoma ciągami szafek kuchennych to min. 120 cm – choć zdarzyło mi się zaprojektować kuchnię gdzie było to nierealne. Jeśli szafki po dwóch stronach kuchni mają po 60 cm a przestrzeń pomiędzy nimi to 120cm absolutnym minimum jest 240 cm dla szerokości kuchni. Ktoś się teraz zaśmiał? Wierzę, że właściciele niektórych kuchni w blokach. Jeśli zmniejszymy głębokość szafek, musimy się liczyć z tym, że w takim ciągu, bez odstawania, nie da się ustawić lodówki, zmywarka ani piekarnik nie zmieści się pod blatem, zlewozmywak czasem można dobrać malutki ale płyta kuchenna, czteropalnikowa nie przejdzie. Takie wnętrza wymagają więc naprawdę dobrego planu a czasem nie lada kombinacji. Zdarzyło mi się umieścić płytę kuchenną nad zmywarką w ekstremalnej sytuacji ale nie jest to dobre rozwiązanie ani wygodne. Płyta ma swoją grubość a zmywarka stałą wysokość i żeby wykombinować taki układ trzeba podnieść wysokość całych mebli. A ta wysokość to w Naszym standardzie, czyli wg Naszych  norm lokalnych to 85 cm, czasem 90 cm. Bardzo często determinowana jest ona przez wysokość okna pod którym biegnie blat, a więc zostaje ona ustalona już na etapie budowy domu. Wówczas łączymy blat z funkcją parapetu i mamy jedną całość. Jeśli natomiast mamy pole manewru oczywiście sugerujemy się wzrostem osoby, która najczęściej będzie w tej kuchni pracowała.

 

Idąc dalej w górę odległość od szafek stojących do wiszących waha się od 50 do 60 cm, przy czym jeśli chcemy w tych ostatnich zamontować wyciąg czy pochłaniacz kuchenny czyli okap i zależy Nam na tym, żeby dolna linia szafek była wspólna całego ciągu to pamiętajmy, że te 60 cm to absolutne minimum dla odległości między płytą grzewczą a takim urządzeniem i jest dopuszczalne tylko wówczas gdy nie jest to płyta z otwartym ogniem czyli gazowa. Jeśli natomiast jest – to taką szafkę z okapem musimy zawiesić wyżej co najmniej o 10 cm choć wymiar ten powinien być wskazany przez producenta okapu, na jego karcie technicznej/instrukcji.

 

 

elica.com

Okap, wyciąg, pochłaniacz?

Co za różnica? Okap to powszechna, potoczna nazwa dla sprzętów tego typu, wyciąg – jak nazwa wskazuje wyciąga zapachy i parę z Naszej kuchni przez odpowiedni system wentylacji, bardzo często kominowy, na zewnątrz budynku. Oznacza to, że od urządzenia do otworu wentylacyjnego musimy ciągnąć rury. Na szczęście mogą one był płaskie i nie zajmują bardzo dużo miejsca. W przypadku umieszczenia wyciągu w zabudowie meblowej spokojnie je ukryjemy. Jeśli takiej zabudowy nie mamy, nie mamy też sufitu podwieszanego, w którym możemy schować rury jesteśmy zmuszeni do powieszenia wyciągu tam gdzie zostało to przewidziane w projekcie budowlanym, bo tam zapewne istnieje podłączenie wyciągu, czyli zwyczajnie dziura w ścianie lub suficie. Jeśli chcemy uniknąć sytuacji, w której mamy jakąś instalację na wierzchu -a oprócz specyficznych wnętrz, np industrialnych, takich prawdziwych pofabrycznych, gdzie instalacje, są elementem wystroju, właściwie zawsze chcemy – a nie mamy opcji ani zabudowania instalacji i nie chcemy wieszać okapu tam gdzie przygotowano dla niego miejsce zostaje Nam właśnie pochłaniacz. Rozwiązanie mniej kłopotliwe ale i mniej efektywne – trzeba to powiedzieć. Urządzenia tego typu podłączone są wyłącznie do prądu (i jak zmieniamy miejsce dla okapu to o doprowadzeniu zasilania także trzeba pamiętać już na etapie planowania elektryk). Daje Nam to duże możliwości aranżacyjne, ale i design tych urządzeń może być bardziej odjechany. Pochłaniacz może wyglądać jak lampa, wisieć na cienkich linkach bo trzon, który odprowadza wyziewy Naszej kuchni do komina jest zbędny. Całość (wyziewów) zatrzymuje się bowiem w specjalnych filtrach umieszczonych w urządzeniu. Oczywiście mają ograniczoną pojemność i żeby spełniały swoje zadanie muszą być regularnie wymieniane, najczęściej co kilka miesięcy, choć to zależy też od zaleceń producenta oraz intensywności użytkowania.

Wentylacja ważna sprawa

Kuchnia jest jednym z tych pomieszczeń, których wentylacja jest prawnie wymagana. Oznacza to, że jeśli zdarzy się, np w blokach, w starszym budownictwie, że mamy do dyspozycji tylko jeden otwór – jedną kratkę wentylacyjną to musi ona zostać “wolna” czyli nie możemy do niej podłączyć okapu. Zostaje Nam tylko pochłaniacz. Wentylacja to kwestia przepisów i bezpieczeństwa. Sytuacja również się komplikuje gdy zmieniamy funkcję pomieszczeń w mieszkaniu czy budynku i na przykład chcemy kuchnię przenieść tam gdzie wcześniej był pokój. Wówczas również musimy zadbać o wentylację tego pomieszczenia a jeśli budynek jest piętrowy i komin, który teoretycznie moglibyśmy wykorzystać jako kanał wentylacyjny służy do wentylacji pomieszczeń także na innych kondygnacjach, to sprawa wymaga konsultacji specjalisty bo liczba podłączeń do jednego komina jest ograniczona i unormowana przepisami.

 

Jakość równa się trwałość, funkcjonalność i spokój.

Jak już pisałam wyżej nie ma żadnego dobrego powodu żeby zamiast porządnej, dobrze zaplanowanej kuchni, która posłuży Nam wiele lat, bawić się w rozwiązania nietrwałe, trwoniąc środki , zasoby – takie jak choćby las, oraz tracąc nerwy na kolejne remonty.  Dlatego dobrze jest zadbać o jakość materiałów, wykonania oraz poświęcić odpowiednią ilość czasu i uwagi na planowanie kuchni. Każdy z komponentów może być wykonany lepiej albo gorzej, oczywiście za tymi lepszymi idzie też wyższa cena – tak jest zawsze. Jeśli obawiamy się, że nie wystarczy Nam środków na wykończenie całego domu na takim poziomie, na jakim byśmy chcieli – oszczędzajmy na pojedynczych elementach, takich, które nie powstają na wymiar specjalnie do Naszego projektu wnętrza oraz takich, których wymiana nie wymaga wielkiego remontu: jak stół, krzesło, lampa – zamiast: kuchnia, podłoga, łazienka. Pojedyncze rzeczy zawsze się jeszcze komuś mogą przydać a ich wymiana nie wymaga zatrudniania specjalistycznych ekip ani też nie generuje wielkiego bałaganu utrudniając mieszkańcom życie.

 

 

Konkrety

Marki, które lubię i mogę polecić ze względu na jakość to np. egger – jeśli mówimy o płytach meblowych, czyli korpusach i frontach mebli kuchennych. Duży wybór jeśli chodzi o design, jakość czyli trwałość kolorów i odpowiednia gęstość płyty sprawiają, że odpowiednio dbając będziemy się nimi cieszyli wiele lat. Co ciekawe – zwłaszcza dla fanów frontów lakierowanych – lakier podnosi cenę kuchni, bo zarówno sam materiał jak i odpowiedni proces nakładania go na płytę jest kosztowny. Zdarzają się tanie lakiernie natomiast efekt jest delikatnie mówiąc mocno niezadowalający: plamy zacieki – siąść i płakać jak się za coś takiego zapłaci. Jeśli chcemy lakieru to niestety z kosztami trzeba się liczyć. Marka egger przygotowała jednak fornir/okleinę, która ma imitować lakier. Zalety? Taniej, szybciej (kwestia technologii nakładania lakieru) i całkiem elegancko. Mam w domu i polecam: jest i mat i połysk i laik się nie zorientuje, że to nie lakier.

 

Kolejny znaczącym elementem, choć na pierwszy rzut oka niewidocznym, są tzw okucia. Na szczęście standardem jest niemalże korzystanie z takich marek jak bloom, peka, hettish. Przy czym ta pierwsza jest chyba najpopularniejsza i na swoje wyroby, stosowane zgodnie przeznaczeniem daje dożywotnią gwarancję. Co do samych rozwiązań: od rodzajów zawiasów, do skomplikowanych mechanizmów jezdnych lub podnoszących nierzadko wspomaganych elektroniką to jest to temat na osobny wpis. Do dyspozycji mamy cuda, które potrafią bardzo ułatwić Nasze życie ale i wyczerpać Nasz budżet. Warto wspomnieć, że na przykład szuflady mogą być dostosowane do konkretnego obciążenia wagowego a marka bloom oferuje swoim klientom coś takiego jak “jazda próbna” – tu się można dużo dowiedzieć od strony użytkowej, choć może się zdarzyć, że od strony estetycznej, przygotowana propozycja może okazać się nie do końca elegancką. Tak czy inaczej uważam, że zdecydowanie warto z takiej jazdy skorzystać.

 

Blaty

Jak chcemy trwałości to oczywiście kamienie – granity – będą najlepszym wyborem choć nie najtańszym. Blaty konglomeratowe – druga opcja – są mielonką kamienną spajaną żywicą najczęściej. Nie są więc tak trwałe jak kamień bo materiały żywiczne łatwiej zarysować. Jakiś czas temu na rynku pojawiły się blaty kompozytowe – cieniutkie: 10 lub 12 mm, wzorów nie ma może bardzo dużo ale są całkiem ładne, a materiał to papier sprasowany i znów żywica. Choć producent zapewnia o wysokiej trwałości i odporności zarówno na zarysowania jak i wodę to będąc posiadaczką takiego blatu nie mogę tego potwierdzić. Blaty są piękne, nie najtańsze, problematyczne w obróbce i dodatkowy kłopot pojawi się gdy zamarzy Nam się zlew podwieszany.

franke.com

Zlewozmywak

I w tym temacie producenci oferują Nam dziś bardzo wiele, zlewozmywak to nie tylko miejsce do mycia naczyń czy żywności. To całe zestawy wyposażone w dodatkowe relingi, ociekacze, schowki, deski itp. Sama bateria zlewozmywakowa może zagotować wodę a nawet ją zmineralizować – nie rozwijam tematu bo zaraz się książka zrobi z tego i tak już przydługiego wpisu. Zlew może być zamontowany w taki sposób, że jego krawędzie nałożone są na blat i wychodzą nieco powyżej jego powierzchni, lub krawędzie są zrównane z powierzchnią blatu albo jest on podwieszony pod blatem. I w zależności od sposobu montażu ważne jest jaki blat wybierzemy. W pierwszej opcji może być to każdy blat, nawet z płyty wiórowej, która po wycięciu otworu na zlew ma krawędź nienadającą się do bezpośredniego kontaktu z wodą, czyli trzeba ją zabezpieczyć. W ostatniej – blat musi być z materiału, który jest wododporny w całej swojej masie, ponieważ krawędź otworu będzie stale narażona na zalewanie. Sam montaż takiego rozwiązania też jest szczególny i przypadku cienkich blatów kompozytowych, zostaje tylko opcja podklejenia takiego zlewu. Biorąc pod uwagę, że czasem jakieś zalane woda naczynia stoją w zlewie i robią ciężar – sprawa jest ryzykowna. Sam klej – jedyny zalecany to Mamut – testowałam i któregoś dnia zlewozmywak mi się urwał. Spoina odczepiła się od gładkiej powierzchni blatu a nie od zlewozmywaka, zmatowiłam ją więc nieco i teraz się trzyma ale to moje rozwiązanie

Cała reszta

Kiedy się rano obudziłam, z zamiarem przygotowania tego artykułu, pomyślałam: Ile można pisać o kuchni? Projektowanie wnętrz to moja codzienność więc wiele rzeczy, jak na przykład planowanie kuchni, jest dla mnie oczywistością. Jak zaczęłam pisać to już wiedziałam, że cała ta wiedza, którą posiadam w jednym wpisie się nie zmieści a jak się zmieści to nikt tego nie doczyta do końca. Trzeba będzie do tematu wrócić bo jest jeszcze wiele rzeczy do opisania; o oświetleniu dowiecie się czegoś z poprzedniego wpisu, ale są jeszcze inne sprawy, których tu nie dotknęłam. To co na pewno chciałabym jeszcze dodać to wracając do tematu szafek wiszących i okien – to dobra informacja, że jest wyjście: bardzo oryginalne i zupełnie nie wiem dlaczego u Nas wciąż tak rzadko stosowane. Okno nad blatem można zrobić na wysokość dokładnie taką jak ta która dzieli szafki stojące od wiszących – wówczas przeszklenie wypełni przestrzeń między szafkami, nie zabierze miejsca a jednak tam będzie, a My zyskamy oryginalną i funkcjonalną przestrzeń.

wcmanet.org